Imagine 8.


Karolina Grecio - 29 lat (rocznikowo 30)


- Cześć kochana - cmoknęłam Negredo w policzek i postawiłam torebkę na stole.
- A ty co taka zabiegana ? - przyjaciółka z uśmiechem na ustach podała mi kieliszek wina.
- Problemy w pracy - wywróciłam oczyma - mam dość. Dobrze, że dzisiaj robicie tą imprezę, znaczy małe, kameralne spotkanie - upiłam łyk wina - tak w ogóle to kto będzie ?
- Iker wpadnie i Alvaro z żoną.
- A Iker już nie jest z Sarą ?
- Nie, rozstali się ostatnio - puściła mi oczko. Dobrze wiedziała, że podoba mi się bramkarz Realu.
- To może ktoś go pocieszy - zaczęłyśmy chichotać.
- Witam moje panie - Xabi szarmancko pocałował mnie w dłoń.
- Cześć - uśmiechnęłam się szeroko.
- Iker powinien być za sekundkę, a Alvaro musi zostać w domu, bo coś sobie Alba zrobiła.
- Dzieci są urocze, ale tylko kiedy śpią - dokończyłam kieliszek.
- Nie masz dzieci, to nie wiesz jakie szczęście dają - dzwonek do drzwi przerwał nam dyskusję.
- Cześć wszystkim - wszedł Iker, jak zwykle fajnie ubrany. Cmoknął mnie i Negredo w policzki, a z Xabim uścisnęli sobie ręce. Cały wieczór siedzieliśmy w salonie, przy winie, chłopcy nie mogli dużo pić, ponieważ pojutrze mieli mecz z Valencią.
- To jak wracasz do domu ? - Iker się mnie spytał.
- Zamówię pewnie taksówkę - wzruszyłam ramionami.
- Odwiozę cię.
- Ale... .
- Żadnych ale - Iker otworzył mi drzwi do swojego samochodu. I tak właśnie zjawiliśmy się pod moim domem.
- To dziękuję - posłałam mu uśmiech. Chciałam pocałować go w policzek ale BAM ! No i pocałowaliśmy się w usta. A potem skończyliśmy w jego apartamencie.
- Na pewno chcesz ? - Jak zwykle gentleman. Zaśmiałam się.
- Iker, gdybym nie chciała, nie przyjechałabym tu - pocałowaliśmy się, a Casillas delikatnie ściągnął z moich ramion sweter. Zrzuciłam szpilki i nie przerywając pocałunków ściągnęłam z niego koszulkę i T-shirt. Chwilę potem obydwoje leżeliśmy nago w łóżku rozkoszując się trwającą chwilą i nie przejmując się konsekwencjami. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały, były wręcz stworzone do tego aby być razem. Obudziłam się rano, byłam wtulona w ciało Ikera. Boże kochany, było mi tak przyjemnie, ale wiedziałam, że on musi się zbierać do swojej pracy, a ja do swojej. Niechętnie wstałam z łóżka. Ubrałam się i obudziłam Ikera.
- Dziękuję ci za niesamowity wieczór - pocałowaliśmy się.
- Mam nadzieję, że zobaczę cię jutro na meczu.
- Wypatruj mnie w tłumie. Będę w pomarańczowej koszulce.
- Dobrze. Pa Caro - puściłam mu oczko i wyszłam z jego mieszkania. Wróciłam do domu i odebrałam sms'a od szefa, że mam dwa dni wolnego. Super.

* Następnego dnia, wieczór*

Ubrana stałam na trybunach i patrzyłam jak chłopcy wychodzą na boisko. 
- Oj Caro, Caro, nigdy się tak nie ekscytowałaś.
- Dobra, byłam na noc wtedy u Ikera. A wczoraj... wczoraj powiedzieliśmy sobie te dwa słowa. Magiczne kocham cię. 
- Wariatka - spojrzałam na murawę i wytrzeszczyłam oczy, gdy Arbeloa kopnął przypadkiem Ikera w rękę, a ten zszedł z murawy. Nie zastanawiając się pobiegła na dół. Pokazałam przepustkę i sekundę potem byłam przy Casillasie.
- Nic ci nie jest.
- Nie, nie martw się. Adan też czasem powinien mieć szansę zagrać.
- Ty - pocałował mnie namiętnie - nie jesteś normalny. My umieramy ze zdenerwowania, a ten to specjalnie zrobił. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - i jeszcze raz Iker złożył na moich ustach pocałunek

___________

Na pocieszenie, po wszystkim :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz