Spakowałam rzeczy do torebki i przeliczyłam kasę. Za tydzień Mats miał mi przysłać kasę. Wsiadłam do autobusu. Zapewne ludzie stojący dookoła mnie myśleli – ’23 letnia dziewczyna, prowadząca beztroskie życie.’ A tu dupa, od 5 lat mam na głowie mojego synka. No cóż… tak to jest jak spotykasz się z nieodpowiedzialnym Niemcem. Wysiadłam szybko z autobusu i ruszyłam w kierunku przedszkola. Jose siedział i bawił się z jakimś chłopczykiem, a obok nich stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- MAMA ! – Wydarł się mój synek i podbiegł do mnie po czym przytulił się do mojej nogi.
- Hej kochanie. – Wzięłam go na ręce i pocałowałam w główkę. – To jest twój nowy kolega? – Spytałam się
- Tak ! Poznaj Mario.
- Hej. – Ukucnęłam przy nim. – A to twój tatuś ? – Głową wskazałam na mężczyznę.
- Ja jestem Sergio. Kolega taty tego młodego. – Podał mi rękę
- Ja jestem Jordin. Miło mi. – Uśmiechnęłam się. – W sumie znamy się skądś ? Bo kojarzę cię.
- Sergio Ramos.
- Aaa ! Obrońca Realu. Numer 4. Grasz także w reprezentacji.
- Fanka ? – Spytał się z przerażeniem w oczach.
- Nie. Pracuję w piśmie sportowym. Przepraszam ale muszę lecieć. Bo spóźnię się na autobus.
- To może cię odwiozę. W moim samochodzie przyjemniej pachnie na pewno. – Zaśmiałam się.
- No dobrze. – Mój syn złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do auta Ramosa. Dzieci siedziały z tyłu, a ja z przodu. – Więc jak to się stało, że masz dziecko, w tak młodym wieku. Bo wyglądasz na góra 22 lata.
- Mam 23 lata, mój synek 5. Dałam sobie po prostu zrobić dziecko. Zresztą to piłkarz. Rok starszy ode mnie, reprezentant Niemiec. Skończony dupek. Gdy dowiedział się o ciąży zwiał gdzie pieprz rośnie. Ma prawo do spotykania się z małym dzień w miesiącu, ale jakoś z tego przywileju nie korzysta, no i płaci wysokie alimenty. O to tutaj mieszkam.
- Ja mieszkam w tamtym apartamentowcu. Czemu akurat tutaj wybrałaś mieszkanie ?
- Wiesz chciałam aby mały dorastał w dobrych warunkach. A alimenty starczają na utrzymanie domu i na jedzenie. Pensję wydaję na takie mało istotne rzeczy. Dobra to pa. – Hiszpańskim zwyczajem pocałowałam go w policzek.
- Jak chcesz mogę po ciebie jutro przyjechać, bo przegrałem zakład i mam za mojego klubowego kolegę odwozić Mario do przedszkola przez tydzień. – Zaśmiał się.
- Okej. To do zobaczenia.
- To pa, do jutra. Będę o 7.30. – Wzięłam małego i pomachałam jeszcze Sergio po czym poszłam do domu. Zrobiłam jedzenie i dałam je małemu, a sama poszłam ogarnąć jako tako dom. Gdy Jose zjadł puściłam mu bajki w salonie. Ja usiadłam z komputerem na kolanach. Miałam napisać krótki artykulik pt.: ‘Piłkarze. Ludzie czy Maszyny ?’. Mój szef miał dziwne pomysły. Ale na podstawie dzisiejszej rozmowy mogę stwierdzić, że na pewno są ludźmi. Gdy skończyłam pisać, pobawiłam się trochę z małym, po czym poszłam pościelić łóżko synkowi, który się teraz mył. Kiedy Jose już spał poszłam na balkon, otworzyłam wino i nalałam sobie do kieliszka. Uwielbiałam oglądać Madryt nocą. Jest taki piękny. Może w sumie lepiej, że nie jestem z Mats’em. Siedziałabym w Dortmundzie, który do pięt Madrytowi nie dorasta. Nie tylko chodzi o klub, chociaż ta wygrana w super pucharze tydzień temu była wielka, tyle chodzi o samą magię. Napiłam się trochę porto i przeciągnęłam. Spojrzałam na zegarek. Byłam dopiero dziewiąta. Z chęcią poszłabym teraz na miasto, ale lepiej nie zostawiać małego samego. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyświetlał się jakiś nieznany numer.
- Halo.
- Hej, poznajesz?
- Sergio ? Skąd masz mój numer ?
- Ma się różne dojścia.
- Bardzo śmieszne. – Usiadłam na barierce.
- Nie rób tak bo spadniesz.
- Skąd wiesz co robię ? – Spytałam się rozglądając się dookoła. Nagle zobaczyłam jak z tarasu z apartamentowca obok macha mi Ramos.
- Aha, już rozumiem. – Zaczęłam się śmiać.
- Gdzie posiałaś Jose ?
- Jo już śpi. Ma pięć lat, więc potrzebuje więcej snu niż my. – Nie wiem czemu ale odniosłam wrażenie, że Ramos poruszył brwiami.
- Dobra, to ja kończę. Buenas noches Bella. <dop.aut. Jakby ktoś nie wiedział po hiszpańsku znaczy to dobranoc piękna. ; ) Cała rozmowa jest prowadzona po hiszpańsku, ale po prostu lubię czasem tak wtrącić coś w innym języku ; D>
- Buenas Noches. – Weszłam do domu i poszłam wziąć prysznic. Następnie ubrałam się w piżamę i wsunęłam się pod kołdrę. Nie wiem czemu, ale czułam, że miejsce obok mnie będzie niedługo zajęte. Otworzyłam jakiś magazyn. Po przeglądnięciu go poszłam spać.
*pół roku później.*
Mały jest już w szkole, a ja czekam na Sergio bo ma mnie zawieść do redakcji, następnie idziemy na trening jego, a wieczorem mamy romantyczną kolację. Jose zostaje na noc u Modriców, czyli rodziny Mario. Przeczesałam włosy i poprawiłam swój strój po czym zeszłam na dół.
-Hej. - Pocałowaliśmy się z Sergio. Byliśmy razem od pięciu miesięcy. Podjechaliśmy do redakcji. Poszłam do szefa. Ten pogratulował mi sukcesu itd. Dał premię, ale ja raczej nie uważałam. Skupiałam się na tym żeby na niego nie zwymiotować. Kiedy skończył pobiegłam szybko do łazienki. Przemyłam twarz wodą i poszłam do Sergio.
- Kochanie, raczej nie pójdę z tobą na trening bo się źle czuję, a chciałabym iść na kolację z tobą.
- No dobrze, ale może odwiozę cię do lekarza ?
- W sumie możesz. - Niestety ale Ramos nie mógł zostać i pojechał na trening. Lekarz wykonał wszystkie badania, jednak nic one nie wykazały. Na koniec zrobił USG.
- Proszę pani mam dobrą wiadomość, jest pani w trzecim miesiącu ciąży. Chłopczyk i dziewczynka. Gratuluje. - Uśmiechnęłam się z wymuszeniem i zamknęłam oczy. Po badaniach pojechałam do domu gdzie zaczęłam płakać. Potem już tylko leżałam i patrzyłam się w jeden punkt, nawet nie mrugałam. Dwie godziny przed kolacją ocknęłam się z zadumy. Umyłam się i rozczesałam włosy. Zakręciłam ich końcówki. Do tego ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Z kuchni wzięłam paluszki i zjadałam kilka. Potem umyłam zęby i był czas żeby zejść na dół. Ręce mi się okropnie trzęsły. Bałam się, że będzie tak jak z Mats'em.
- Hej, i jak ?
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się sztucznie. Na kolacji głównie mówił Sergio.
- Jordin. - Dotknął mojej ręki. - Chciałbym się ciebie coś spytać. - Popatrzyłam się na niego. On klęknął przede mną i wymówił te magiczne słowa. - Wyjdziesz za mnie ? - Widać, że się strasznie denerwował.
- Tak to znaczy nie wiem to znaczy nie to znaczy TAK! - Jąkałam się. Ramos założył pierścionek na mój palec i pocałował mnie. - Sergio ja też mam coś ważnego do powiedzenia. - Wzięłam głęboki oddech. - Sergio, bo ty zostaniesz tatą. - Poczekałam chwilę, aż przetrawi informację.- Jestem w trzecim miesiącu ciąży bliźniaczej. - Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam Ramos'a tak szczęśliwego.
- Dziękuję ci. - Nachylił się i pocałował mnie w usta.
- Za co ?
- Za to, że jesteś i dajesz mi szczęście.
- Ja też chce tobie podziękować za to, że mnie pokochałeś. - I jeszcze raz nasze usta złączyły się w pocałunku.
SERGIO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz