On - Sławny piłkarz
Ona - Zwykła dziewczyna
On - Towarzyski, wiecznie uśmiechnięty, szalony
Ona - Wyciszona, otoczona kręgiem najbliższych znajomych, spokojna
On - Szukający miłości
Ona - Uciekająca przed uczuciami
Czy kiedy spotkają się osoby tak bardzo różniące się od siebie wyniknie coś z tego dobrego ?
_____________
Wyszłam z pracy na rozgrzany chodnik. Był środek madryckiego lata. Zdjęłam gumkę z ręki i włosy związałam nad karkiem w luźny koczek, aby nie grzały mnie bardziej niż hiszpańskie słońce. Po pięciominutowym spacerze byłam w domu. Odwiesiłam torebkę, zdjęłam buty i wzięłam się za gotowanie. Spojrzałam na zegarek, za godzinę moja jedyna przyjaciółka przylatuje do mnie. Kim jestem ? Pia Armstrong, córka hiszpańskiej modelki i brytyjskiego kompozytora. Do 17 roku życia mieszkałam w UK, konkretnie w Leeds, następnie wyjechałam na studia dziennikarskie do Madrytu. Mam 23 lata, jestem brunetką, średniego wzrostu o brązowych oczach. Po tacie odziedziczyłam karnację. Nie mam śniadej skóry, lecz bardzo jasną. Na nosie i dookoła niego usianą piegami. Co jeszcze ? Długie nogi. Tak... i zero tłuszczu. Coś nad czym długo pracowałam. Po prostu chciałam aby ludzie, chłopaki, w szkole przestali mi dokuczać, chciałam być niewidoczna. W końcu mi się to udało, do czasu gdy spotkałam JEGO, niesamowicie przystojny, starszy. Zainteresował się taką dziewczyną jak ja. Nie wiedziałam, że chciał mnie wykorzystać, aby ojciec mu pomógł w wypromowaniu się. Sam ból sprawia mi wspominanie o nim, a co dopiero wymowa jego imienia lub co gorsza nazwiska. Od tamtego czasu nie zaufałam żadnemu mężczyźnie. Wiem, że mam słabą psychikę. Jestem jak małe dziecko. Wyrwałam się z zadumy i dokończyłam robienie zapiekanki, którą wstawiłam do piekarnika. Wzięłam kluczyki od mojego auta i pojechałam na lotnisko Madryt - Barajas
~*Vernonica Birch*~
Rozglądałam się za przyjaciółką. W końcu zobaczyłam ją. Nie zmieniła się prawie w ogóle przez ostatni rok. Może włosy jej ciut zjaśniały i urosły a piegów przybyło. Po za tymi szczegółami nadal była moją Pią.
- Cześć skarbie. - Przytuliłyśmy się. - Ty mi piękniejesz. - Zaśmiała się.
- Ty nie, bo już nie musisz. - Powiedziała i ruszyłyśmy w kierunku jej samochodu.
- Co tam takie zamieszanie ? - Patrzyłam się w kierunku wyjścia z terminalu B.
- Real przyjechał. - Nagle jej ton głosu z pogodnego zmienił się w oschły.
- A ty co ? Nadal nie możesz zrozumieć, że nie wszyscy mężczyźni to szowinistyczne świnie ? - Pokręciłam głową. - Oj kochanie. Przyjechałam tu na miesiąc i przysięgam na kochane Estadio del Santiago Bernabeu, że zmienisz zdanie co do płci przeciwnej. To jest Madryt ! Zabawimy się !
~*Pia*~
- To jest Madryt ! Zabawimy się ! - Nie podzielałam entuzjazmu mojej przyjaciółki, ale czego się nie robi dla osoby ci najbliższej ?
- Dobrze, ale jeśli żaden mi się nie spodoba, to mnie nie zmuszaj. A i jutro mam wywiad z Sergio Ramos'em. - Powiedziałam otwierając drzwi.
- ŻE KURWA PRZEPRASZAM BARDZO CO ?! Ty zgniły bananie ! Jak mogłaś mi nie powiedzieć ?! - Wzruszyłam ramionami i wyjęłam zapiekankę z piekarnika.
- Normalnie. To moja praca, a Ramos to kolejna osoba z jaką mam wywiad. A teraz zajmij się jedzeniem. - Po skończonym posiłku zmyłam naczynia i pokazałam Ver gdzie będzie przez najbliższy czas mieszkać. Potem z kieliszkiem domowego wina usiadłyśmy na tarasie.
- Mieszkasz w strasznie ładnym miejscu.
- Samo centrum. Dziadkowie kupili to mieszkanie zaraz po ślubie. Dziwne, że tak duże, ale rodzina od strony mamy zawsze była bogata. - Zaśmiałam się.
- No cóż dwupiętrowe mieszkanie z 3 sypialniami, 2 łazienkami wielkim salonem i jadalnio-kuchnią robi wrażenie.
- Prawie 200 metrów kwadratowych. Ale czasem wolałabym mieć takie malutkie, przytulne. W końcu mieszkam sama, i imprez raczej nie planuje. - Stanęłyśmy przy balustradzie i spojrzałyśmy na Puerta de Alcala. Veronica westchnęła i oparła się plecami o barierkę.
- Nie dziwię się, że nie wracasz do Londynu. Madryt jest strasznie niesamowity ! Chciałabym tu mieszkać. - Spojrzała się w przestrzeń przed sobą rozmarzonym wzrokiem.
- Czy tobie ktoś broni ? Ja tam z chęcią cię przyjmę. Pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Nie chrap. - Zaczęłyśmy się śmiać.
- Brakowało mi ciebie. - Przyjaciółka mnie przytuliła. - Jutro idziemy wieczorem na spacer po Madrycie.
- Tak... Madryt w nocy jest niesamowity. - Jeszcze chwilę posiedziałyśmy po czym poszłyśmy się umyć i spać. - Wstałam o 8. Ubrałam się, potuszowałam rzęsy i rozczesałam włosy. Zrobiłam sobie poranną kawę. Wypiłam ją, umyłam zęby i wyszłam na taras. Dzisiaj nie było już tak gorąco jak wczoraj, ale było bardzo ciepło. Wzięłam torbę i napisałam karteczkę Veronice, 'Będę po 18 jak dobrze pójdzie i ten patafian się nie spóźni.' Potem spokojnym krokiem ruszyłam do pracy. Kiedy Ver była przy mnie miałam zawsze uśmiech na twarzy i oprócz tego dodawała mi odwagi. Weszłam do redakcji, przywitałam się z recepcjonistką i poszłam do swojego biura. Najpierw zrobiłam poprawki mojego ostatniego artykułu, później była krótka przerwa, więc wyskoczyłam do pobliskiego Starbucks'a po karmelowe frapuccino <dop.aut. MNIAM> Kiedy wróciłam wprowadziłam ostatnie poprawki do pytań do Sergio i wydrukowałam je oraz artykuł który jeszcze zrzuciłam na pen driv'e. Włożyłam wszystko do foli i poszłam do szefa.
- Dzień dobry. Przyszłam oddać artykuł no i pytania do piłkarza.
- Dobrze. Sergio przyjedzie za godzinę. W tym czasie ty masz wolne. Potem przyjdź, bo trzeba będzie cię ubrać i umalować. - Westchnęłam, ale wróciłam do biura i wzięłam torbę po czym prawie pobiegłam do domu. Veronica wyszła na zakupy. Mam nadzieję, że się nie zgubi i wróci w jednym kawałku. Zjadłam coś i umyłam zęby. Potem odetchnęłam i wróciłam do redakcji. Byłam 20 minut przed czasem więc stylistka zdążyła mnie ubrać. Równo o 15 makijażystka i fryzjerka zajęły się moją głową. Usłyszałam, że Ramos już przyjechał. Wszystkie były cholernie zestresowane ale mi jakoś atmosfera się nie udzieliła. Miałam zrobione tak zwane kocie oko, a włosy były wyprostowane. Przeczytałam wszystkie pytania od początku i usiadłam w miejscu w którym miał być nagrywany wywiad. Nie wiem czemu ale szef uparł się na nagranie. Pewnie później będzie na stronie. Ehh... kiedy na horyzoncie pojawił się piłkarz mogłam go ocenić. Miał dużo tatuaży. Ubrany był w czarne jeansy i białą koszulkę w serek która opinała się na jego mięśniach. Włosy były ładnie ułożone. Nie powiem, że nie był przystojny bo bym skłamała. Usiadłam tak jak kiedyś siadała Coco Chanel. Uwielbiałam tą pozę. Podczas wywiadu stwierdziłam, że Sergio nie jest taki zły. Miał swoje minusy, ale plusów zdecydowanie więcej. O 6 wieczorem zakończyłam wywiad. Ubrałam się w to co wcześniej i miałam już iść w kierunku domu, kiedy zaczepił mnie Ramos.
- Może pójdziemy na kawę ?
- Nie dziękuję, o tej porze już nie piję.
- To może jutro w południe ?
- Pracuję.
- A wieczorem ?- Uśmiechnął się.
- Przyjaciółka do mnie przyjechała i powinnam się nią zająć.
- Jest fanką Realu Madryt ?
- Tak. - Odpowiedziałam ostrożnie.
- To za tydzień bądźcie w ABC ! O 20 ! Poznacie moich kumpli.
- No dobrze. - Cóż innego miałam zrobić niż się zgodzić. Poszłam do domu. - Hej kochana i jak było ?
- Bosko ! Nie zgadniesz kogo spotkałam !
- Wnioskuję po twojej minie, że twojego ulubionego gracza Realu.
- NO ! - Zapiszczała.
- Boże, na widok Mesut'a też tak zareagowałaś ? - Spytałam się z podniesioną brwią
- Na widok Mesut'a też tak zareagowałaś. - Zaczęła mnie przedrzeźniać. - Ty lepiej mów jak tam z Sergio !
- Jest OK. Niestety ale idziemy z nim i jego kolegami do klubu za tydzień.
- No to cud cynamon i cytryny <dop.aut. taka tam aluzja do tequilli> - Popukałam się w głowę i poszłam coś zjeść
~*1 week later*~
- A streszczaj ty tą dupę ! - Darła się na mnie Veronica.
- Jezu, mamy jeszcze pół godziny, a sama mówisz, że 15 minut spóźnienia to zawsze robi dobre wejście. - Ubrałam się i przeczesałam rękami moje włosy. Miałam makijaż ! To przez Ver. Zmusiła mnie. Sama była już gotowa <ubranie, makijaż>. Zeszłyśmy do zamówionej taksówki i podjechałyśmy pod klub. Byłyśmy 5 minut spóźnione. Chłopcy czekali w środku. Ja najpierw zamówiłam sobie drinka, a potem podeszłam do grupki.
- No więc to jest Mesut, Pipita, Xabi, Iker, Luka no i Sami.
- Hej, ja jestem Pia, a to Veronica.
- Ty jesteś tą dziewczyną co wlazła w słup ? - Po pytaniu Ozila zaczęłam się krztusić drinkiem. Na szczęście uratował mnie Alonso.
- Ta... Tyłek mnie nadal boli. - Zaśmiała się.
- Zatańczymy ? - Spytał się Sergio. Nie potrafiłam mu odmówić przez co skończyłam na parkiecie. I wiecie co wam powiem ? Ramos świetnie tańczył. Niestety zabawę zepsuło pojawienie się mojego byłego. Szybko usiadłam przy stoliku i schowałam się za plecami Xabi'ego.
- A ty milordzie co odpierdalasz ?
- Cicho Ver ! Ten... - Myślałam jak by go opisać. - ...worek ziemniaków tu jest.
- Olly ?
- Cicho ! - Ale na samo wspomnienie o nim łzy zaczęły zbierać się w moich oczach.
- Hej ! O co chodzi ? - Spytał się Sami.
- Otóż Olly to mój były. Cholernie mnie zranił i go nienawidzę.
- Aha.
- Cholera. Schowajcie mnie. - Prawie ześlizgnęłam się pod stół. - Ja nie rozumiem jednego. Po co on tu ?! Niech spada do tej swojej Anglii ! A nie do mojego Madrytu się wpiernicza. - Zrobiłam obrażoną minę.
- Wiesz, to co robisz raczej zwraca na ciebie uwagę. - Powiedział Sergio. Wyszłam spod stołu i się otrzepałam.
- A chodź zatańczyć. Może nie zwróci na nas uwagi. - Znowu wróciliśmy na parkiet. Tym razem jednak do końca dotańczyliśmy piosenkę.
- Dzisiaj wydajesz się inna, niż tydzień temu. Wtedy byłaś delikatna i strasznie nieśmiała. A teraz... jesteś kompletnie inna !
- To przez tego żelka. - Wskazałam ręką Veronicę, która właśnie została poproszona do tańca przez wyjątkowo przystojnego Hiszpana. - Ten żelek ma dobrze... - Wpatrzyłam się w jej partnera.
- No weź ! Argentyńczycy są fajniejsi !
- Tak Pipita... szczególnie Messi. Mrau!
- Czy. Ty. Lubisz. Barcelone ?
- Nie, ogólnie gustuje w klubach Niemieckich. Ale jeśli już to jestem Madritistą. - Wyciągnęłam spod bluzki naszyjnik dziadka. - Dostałam to od mojego dziadka, który dostał zawieszkę od swojego. Została kupiona podczas pierwszego roku funkcjonowania klubu, czyli ma 110 lat. Nigdy się z nią nie rozstaje. Przypomina mi go.
- Wow. No nieźle.
- No ja wiem
- Ey ludzie ! - Pipita się wydarł. - Może nie gadajmy i siedźmy nad soczkiem jak grzeczni ludzie tylko wypijmy coś mocniejszego.
- Ja nie piję. - Sergio od razu powiedział.
- I ja.
- Ej no Xabi ! Czemu nie ?!
- Chce pamiętać jak zaczniesz śpiewać. - Zaczął się śmiać.
- Dobra, idę wziąć jakiś mocniejszy trunek.
~*Oczyma Sergio 3 godziny później*~
- I ty ogarniasz to, że ona była moją kuzynką ? - Pia zaczęła chichotać.
- No to dobrze, że ja nie jestem twoją kuzynką. - Veronica pocałowała Mesut'a.
- Boże ile ja tego wypiłam ? - Pia położyła głowę na stole, ale zaraz ją podniosła i się do mnie przybliżyła. - Chcę coś zrobić. - Popatrzyła się na mnie chwilę i pocałowała mnie krótko. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły ? - Zaczęła się śmiać.
- Nie. Może powininiem cię odwieźć do domu. Jesteś już nieźle pijana. - Ozil i Veronic'a właśnie wychodzili. - Gdzie mieszkasz ?
- W Madrycie. - Zachichotała.
- Ale na jakiej ulicy ?
- Nie wiem. - Znowu zaczęła się śmiać.
- Dobra to idziemy do mnie.
- Ale ja nie chcę. - Założyła ręce na klatce piersiowej i zmarszczyła brwi.
- Oj chodź. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu.
~*pół roku później, czyma Pii*~
- Sergio ale ja nie wiem czy to dobry pomysł. - Bawiłam się moim pierścionkiem zaręczynowym i patrzyłam przez okno jak Madryt staje się malutki. - Jak twoi koledzy mnie nie polubią ? Albo .- Sergio uciszył mnie pocałunkiem.
- Ciebie nie da się nie lubić, a zresztą większość chłopaków znasz.
- No, ale wiesz. - Zaczęłam szybciej oddychać.
- Bądź spokojna maleństwo. Chłopcy na pewno cię polubią.
- Z kim gracie ten mecz ? Jakoś omijałeś ten temat.
- Z Niemcami. Nie chciałem ci mówić, bo wiem, że im kibicujesz i zrozumiem jeśli będziesz mieć ich koszulkę.
- Jedyną koszulkę jaką założę to z numerem 15.
- Pani Ramos.
- Głupku ja mówiłam o Bender'ze.
- Jesteś nie dobra.
- Też cię kocham debilu. - Pocałowałam mojego narzeczonego w policzek. - Niedługo potem lądowaliśmy w Niemczech. Ja tak naprawdę nie wiedziałam gdzie będziemy, ani z kim będziemy grać. To znaczy teraz już tak. - Wysiedliśmy z samolotu. Odebraliśmy walizki i ruszyliśmy do hotelu. Dzisiaj chłopcy mieli wolne, od jutra będą mieli treningi. Kiedy rozpakowaliśmy się Sergio wziął mnie za rękę i poszliśmy na spacer ulicami Berlinu. Nagle zobaczyłam, że w jednej z kawiarni siedzi Mesut, Veronica, Sami i jeszcze kilku piłkarzy. Podeszłam do niej od tyłu i zakryłam oczy.
- Zgadnij kto to Ver.
- Pia ! - Obróciła się i przytuliła mnie. Dopiero wtedy zobaczyłam, że ma brzuszek. Nie widywałyśmy się często, bo najpierw ona miała przeprowadzkę na glowie, a później ja.
- Hej ! - Mesut mnie pocałował w policzek.
- No cześć ! - Sami przytulił mnie.
- Chłopcy poznajcie moją najlepszą przyjaciółkę Pię, no jej narzeczonego to raczej znacie. - Zaczęłam chichotać.
- Skąd wiesz ?
- No raczej na tym palcu pierścionków nie nosisz, zresztą i tak by to nastąpiło w niekrótkim okresie. To może chłopcy zostaną,a my pójdziemy się przespacerować i na jakieś małe zakupy ?
- Wiesz co w sumie to my musimy wracać do hotelu, bo mamy uroczysty obiad, a później Cesc, Iker i Villa coś planują.
- No to ja się boję. - Zaśmiałam się. - Dobra to do zobaczenia. - Pomachałam im i poszliśmy z powrotem. Na obiedzie poznałam chłopaków i trzeba było przyznać, że są bardzo mili. Dzisiaj wieczorem muszę coś Sergio powiedzieć, a mianowicie, iż zostanie tatą. Bliźniaki, chłopiec i chłopiec. Poszliśmy do apartamentu Cesc'a
- No jesteście !
- Wiesz, myśleliśmy czy czasem nie pójść na imprezę do Niemców, ale jednak zostaliśmy.
- No to dobrze ! - Uradowany poszedł do salonu, gdzie większość chłopaków już była. Ja wyszłam na balkon.
- Hej kochanie wszystko ok ? Bo tak szybko wyszłaś na balkon. - Sergio chciał mi podać drink'a.
- Sergio ja nie mogę.
- Czemu ?
- Bo mój kochany zostaniesz tatusiem.
- Co ? - Jego radość była nie do opisania. Mocno mnie przytulił po czym pocałował w usta.
- Ej, bo udusisz i mnie i chłopców.
- CHŁOPCÓW ?! BLIŹNIAKI ?! - Pokiwałam głową. - CHŁOPAKI ZOSTANĘ TATĄ ! - Wbiegł do salonu i zaczął się drzeć. Wariat z niego był, ale i tak go kocham.
SERGIO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz